W zasadzie to nie ma tutaj dużej filozofii. Prosta wizytówka, kilka podstron i gotowe. Gdybyśmy jednak głębiej się temu przyjrzeli, to okazuje się, że możemy co nieco zrobić inaczej, być może lepiej. Między innymi przedstawić to, co najważniejsze, czyli Sylwię. To właśnie ona jest twarzą swojej marki.
To taka tablica nastrojów. Jak Sylwia (albo ja) mieliśmy zły dzień, to wrzucaliśmy tam jakieś śmieszne obrazki (sic!). Mam nadzieję, że udało Ci się wykryć w poprzednim zdaniu szczyptę żartu. Jak to wyglądało w rzeczywistości? Tablica zawierała różne inspiracje, sugestie, zdjęcia tego, co jest ciekawe oraz tego, czego należałoby unikać. Z prawej strony zobaczysz jej fragment. Tego rodzaju praca nad projektem, doskonale sprawdza się przy budowaniu fundamentów marki.
Mieliśmy dużo pomysłów i jeszcze więcej inspiracji. Teraz musieliśmy wybrać to, co rzeczywiście się nam przyda i na czym powinniśmy się skupić. Eksperymentowaliśmy z ułożeniem treści oraz wybraniem istotnych informacji. Po prawej stronie możesz podglądnąć jedną z chaotycznych makiet, która powstała zanim wybraliśmy ostateczny projekt.
Udało się. Mamy ostatni, najlepiej dopracowany projekt, który możemy pokazać światu, ale... Prawdą jest, że przez jakiś czas była opublikowana wersja BETA. Tylko ciśśś. Niech to zostanie między nami. Dzisiaj strona jest wzbogacona filmiki oraz o cennik z Booksy. Pozwala to Sylwii samodzielnie zarządzać swoim salonem i automatyzować rutynowe czynności.
Nawet najprostszy projekt wymaga odpowiedniego zaangażowania. Strona Sylwii z pozoru wydaje się być banalną wizytówką. Tymczasem? Spędziliśmy nad nią wiele godzin, by była maksymalnie przyjazna dla potencjalnych klientów salonu Podaj Łapę.
Umów się na rozmowę